Przyjaźnić się czy nie przyjaźnić z psychoterapeuta – oto jest pytanie! Teoretycznie odpowiedź powinna brzmieć – ale o co chodzi? Przecież człowiek jak człowiek! To tak jakby się pytać, czy można przyjaźnić się z weterynarzem! Otóż nie – jako osoba, która ma to szczęście, że taka relacja się jej przydarzyła, mogę z czystym sumieniem odpowiedzieć: „to szczególny rodzaj przyjaźni”.
Psychoterapeuta też człowiek – fakt. Pytanie tylko, czy inne osoby potrafią patrzeć na niego nie przez pryzmat „bycia psychoterapeutą”? Czy potrafią oddzielić to, co prywatne od zawodowego? Czy można zapomnieć podczas kontaktu z psychoterapeutą, że ma on kompetencje, by pomóc w ułożeniu sobie… życia? Czy da się dostrzec w psychoterapeucie osobę, która również ma problemy i potrzebuje wsparcia? Dużo pytań i pewnie padłoby dużo odpowiedzi, w zależności od tego, kogo by zapytaćJ Postanowiłam pisać tylko wyłącznie o moich doświadczeniach, bez oglądania się na odczucia innych.
Początek znajomości.
Przyznaję się bez bicia – na początku mojej znajomości w psychoterapeutką, widziałam w niej osobę, która może mi pomóc i która zna odpowiedzi na wszystkie nurtujące mnie pytania. Wstyd się przyznać ale tak było. Oczywiście, nawet z dzisiejszej perspektywy widzę, że ta opcja jest bardzo kusząca. Dzisiaj jednak wiem, że nie jest to dobry fundament do budowania zażyłości. Dlaczego? Między innymi dlatego, że zakłada pewnego rodzaju współzależność i kompletnie pomija potrzeby drugiej strony. Do przyjaźni potrzeba dwojga – nie można o tym zapominać! Co nie zmienia faktu, że taka relacja potrafi uświadomić człowiekowi wiele rzeczy. Co więcej, jestem niemal pewna, że w przypadku osoby o innej profesji, nie miałaby takiego kolorytu.
Też człowiek
W przypadku każdej znajomości z terapeutą, bardzo szybko dostaje się komunikat, że wszelkie porady (zawodowe nie koleżeńskie), terapie muszę być prowadzone przez obcą osobę. W końcu nic w tym dziwnego, że terapeuta chce mieć również znajomych a nie tylko pacjentów! Niemniej, jak bardzo by się nie starał pewne „zawodowe nawyki” przemyca w prywatnej relacji: bycie szczerym do bólu, konfrontowanie, umiejętne zadawanie pytań ( z każdego spotkania z moją przyjaciółką terapeutką, wychodzę z przekonaniem, że wpadłam na świetny pomysł. Dopiero potem sobie uświadamiam, że nie do końca sama…). Na pewno nie jest to relacja pełna lukru – na 100%. Niemniej, nie o lukier w tym przypadku chodzi a o smak! Przyjaźń z psychoterapeutą można określić jako wysmakowana relacjaJ
Psychoterapeuta, czy może być dobrym przyjacielem?
Dodaj komentarz
Last Updated: 8 lipca 2017 by admin2
Psychoterapeuta, czy może być dobrym przyjacielem?
Przyjaźnić się czy nie przyjaźnić z psychoterapeuta – oto jest pytanie! Teoretycznie odpowiedź powinna brzmieć – ale o co chodzi? Przecież człowiek jak człowiek! To tak jakby się pytać, czy można przyjaźnić się z weterynarzem! Otóż nie – jako osoba, która ma to szczęście, że taka relacja się jej przydarzyła, mogę z czystym sumieniem odpowiedzieć: „to szczególny rodzaj przyjaźni”.
Psychoterapeuta też człowiek – fakt. Pytanie tylko, czy inne osoby potrafią patrzeć na niego nie przez pryzmat „bycia psychoterapeutą”? Czy potrafią oddzielić to, co prywatne od zawodowego? Czy można zapomnieć podczas kontaktu z psychoterapeutą, że ma on kompetencje, by pomóc w ułożeniu sobie… życia? Czy da się dostrzec w psychoterapeucie osobę, która również ma problemy i potrzebuje wsparcia? Dużo pytań i pewnie padłoby dużo odpowiedzi, w zależności od tego, kogo by zapytaćJ Postanowiłam pisać tylko wyłącznie o moich doświadczeniach, bez oglądania się na odczucia innych.
Początek znajomości.
Przyznaję się bez bicia – na początku mojej znajomości w psychoterapeutką, widziałam w niej osobę, która może mi pomóc i która zna odpowiedzi na wszystkie nurtujące mnie pytania. Wstyd się przyznać ale tak było. Oczywiście, nawet z dzisiejszej perspektywy widzę, że ta opcja jest bardzo kusząca. Dzisiaj jednak wiem, że nie jest to dobry fundament do budowania zażyłości. Dlaczego? Między innymi dlatego, że zakłada pewnego rodzaju współzależność i kompletnie pomija potrzeby drugiej strony. Do przyjaźni potrzeba dwojga – nie można o tym zapominać! Co nie zmienia faktu, że taka relacja potrafi uświadomić człowiekowi wiele rzeczy. Co więcej, jestem niemal pewna, że w przypadku osoby o innej profesji, nie miałaby takiego kolorytu.
Też człowiek
W przypadku każdej znajomości z terapeutą, bardzo szybko dostaje się komunikat, że wszelkie porady (zawodowe nie koleżeńskie), terapie muszę być prowadzone przez obcą osobę. W końcu nic w tym dziwnego, że terapeuta chce mieć również znajomych a nie tylko pacjentów! Niemniej, jak bardzo by się nie starał pewne „zawodowe nawyki” przemyca w prywatnej relacji: bycie szczerym do bólu, konfrontowanie, umiejętne zadawanie pytań ( z każdego spotkania z moją przyjaciółką terapeutką, wychodzę z przekonaniem, że wpadłam na świetny pomysł. Dopiero potem sobie uświadamiam, że nie do końca sama…). Na pewno nie jest to relacja pełna lukru – na 100%. Niemniej, nie o lukier w tym przypadku chodzi a o smak! Przyjaźń z psychoterapeutą można określić jako wysmakowana relacjaJ
Category: Bez kategorii