O osobach uzależnionych od alkoholu mówi się często, że się „zaszyli”. To potoczne określenie odnosi się do zastosowania esperalu, czyli tak zwanej „wszywki”. U pacjentów i ich rodzin panuje spora dezinformacja na temat tego rozwiązania, dlatego warto uporządkować wiedzę.
Esperal (disulfiram, antabus) to swego rodzaju „straszak”, który nie jest lekiem na uzależnienie od alkoholu, ale czynnikiem powstrzymującym przed sięgnięciem po butelkę. Pacjent obawia się bowiem konsekwencji wypicia alkoholu, które mogą być bardzo groźne. Wszyte w mięsień (najczęściej w pośladek) tabletki reagują z alkoholem, wytwarzając bardzo silną truciznę – aldehyd octowy. Skutki jej działania są wyjątkowo nieprzyjemne, a mogą być nawet tragiczne. Wypicie alkoholu po zaszyciu esperalu grozi złym samopoczuciem, zaburzeniami pracy serca, podrażnieniem wątroby, a nawet paraliżem i zgonem. Na tym polega istota działania esperalu – pacjent musi bać się konsekwencji spożycia trunku.
Z podstawowym mechanizmem działania esperalu wiąże się często powtarzany mit, że jest to rozwiązanie, które leczy z alkoholizmu. Tymczasem „wszywka” ma wyłącznie odstraszać od wypicia, które w przypadku jej zastosowania można nawet przypłacić życiem. Nałóg nie słabnie i pacjent nadal odczuwa chęć sięgnięcia po trunek. Co więcej, esperal może nawet wzmacniać mechanizm uzależnienia, bo chory wmawia sobie, że jest w stanie nie pić przez kilka miesięcy. Jak zostało potwierdzone w badaniach, zdarza się, że po ustaniu działania „wszywki” pacjent spożywa jeszcze więcej alkoholu, by „nadrobić” stracony czas.
Sensem terapii osób uzależnionych jest zmiana ich sposobu myślenia o alkoholu. Esperal takiej funkcji nie spełnia, a może być nawet powodem rozwoju kolejnych nałogów. Chory, który nie może sięgnąć po trunek, szuka bowiem innych substancji, na przykład leków. Zdarza się, że pacjent odreagowuje, uprawiając hazard, który również może uzależnić. Co więcej, stosowanie esperalu nie jest możliwe u wszystkich. Stanowczym przeciwwskazaniem są przebyty zawał serca, nadciśnienie tętnicze, niewydolność serca oraz choroba niedokrwienna serca, bo takim osobom zagrażają bardzo prawdopodobne powikłania w układzie krążenia. „Zaszyć” nie mogą się także ludzie z zaburzeniami psychicznymi, z psychozą oraz osoby, które przeprowadzały próby samobójcze, bo realne jest ryzyko nasilenia objawów.
Warto pamiętać, że esperal nie jest remedium na uzależnienie od alkoholu. Osoby, które się „zaszyły”, nie mogą sięgać po butelkę z obawy przed groźnymi konsekwencjami – nawet śmiercią. Ich myślenie nie ulega jednak zmianie i po ustaniu działania „wszywki” często nadal piją. Nie wolno również zapomnieć, że zastosowanie esperalu zawsze musi być poprzedzone świadomą zgodą na piśmie samego pacjenta.
Dodaj komentarz
Last Updated: 7 marca 2017 by admin2
Fakty i mity na temat esperalu
O osobach uzależnionych od alkoholu mówi się często, że się „zaszyli”. To potoczne określenie odnosi się do zastosowania esperalu, czyli tak zwanej „wszywki”. U pacjentów i ich rodzin panuje spora dezinformacja na temat tego rozwiązania, dlatego warto uporządkować wiedzę.
Esperal (disulfiram, antabus) to swego rodzaju „straszak”, który nie jest lekiem na uzależnienie od alkoholu, ale czynnikiem powstrzymującym przed sięgnięciem po butelkę. Pacjent obawia się bowiem konsekwencji wypicia alkoholu, które mogą być bardzo groźne. Wszyte w mięsień (najczęściej w pośladek) tabletki reagują z alkoholem, wytwarzając bardzo silną truciznę – aldehyd octowy. Skutki jej działania są wyjątkowo nieprzyjemne, a mogą być nawet tragiczne. Wypicie alkoholu po zaszyciu esperalu grozi złym samopoczuciem, zaburzeniami pracy serca, podrażnieniem wątroby, a nawet paraliżem i zgonem. Na tym polega istota działania esperalu – pacjent musi bać się konsekwencji spożycia trunku.
Z podstawowym mechanizmem działania esperalu wiąże się często powtarzany mit, że jest to rozwiązanie, które leczy z alkoholizmu. Tymczasem „wszywka” ma wyłącznie odstraszać od wypicia, które w przypadku jej zastosowania można nawet przypłacić życiem. Nałóg nie słabnie i pacjent nadal odczuwa chęć sięgnięcia po trunek. Co więcej, esperal może nawet wzmacniać mechanizm uzależnienia, bo chory wmawia sobie, że jest w stanie nie pić przez kilka miesięcy. Jak zostało potwierdzone w badaniach, zdarza się, że po ustaniu działania „wszywki” pacjent spożywa jeszcze więcej alkoholu, by „nadrobić” stracony czas.
Sensem terapii osób uzależnionych jest zmiana ich sposobu myślenia o alkoholu. Esperal takiej funkcji nie spełnia, a może być nawet powodem rozwoju kolejnych nałogów. Chory, który nie może sięgnąć po trunek, szuka bowiem innych substancji, na przykład leków. Zdarza się, że pacjent odreagowuje, uprawiając hazard, który również może uzależnić. Co więcej, stosowanie esperalu nie jest możliwe u wszystkich. Stanowczym przeciwwskazaniem są przebyty zawał serca, nadciśnienie tętnicze, niewydolność serca oraz choroba niedokrwienna serca, bo takim osobom zagrażają bardzo prawdopodobne powikłania w układzie krążenia. „Zaszyć” nie mogą się także ludzie z zaburzeniami psychicznymi, z psychozą oraz osoby, które przeprowadzały próby samobójcze, bo realne jest ryzyko nasilenia objawów.
Warto pamiętać, że esperal nie jest remedium na uzależnienie od alkoholu. Osoby, które się „zaszyły”, nie mogą sięgać po butelkę z obawy przed groźnymi konsekwencjami – nawet śmiercią. Ich myślenie nie ulega jednak zmianie i po ustaniu działania „wszywki” często nadal piją. Nie wolno również zapomnieć, że zastosowanie esperalu zawsze musi być poprzedzone świadomą zgodą na piśmie samego pacjenta.
Category: Oczami psychoterapeutów Tags: alkoholizm, esperal, zabuerzenie