Byłem bardzo sceptycznie nastawiony do terapii. Może nie tyle, że terapia to tylko „SŁOWA SŁOWA SŁOWA” – ale że mam w życiu realne, konkretne, goniące mnie problemy. Jak teraz się zamknę w ośrodku, to będzie jeszcze gorzej jak wyjdę… Znacie te 1000 wymówek na minutę. Moja kochana rodzina (autentycznie kochająca, tak na nią teraz patrzę, rodzina) umówiła mnie na spotkanie. Zostałem.
I tutaj…
I tutaj nie będę mówił jak to zostałem wyleczony za pstryknięciem palca czy hipnozy, czy czegoś. Ale coś mi siadło w głowie. Bo przecież nie każdy pacjent jest tak samo schematyczny, jak sama choroba bywa schematyczna. Prowadzący umieli wydobyć odpowiednią podstawę do chęci zmiany siebie, dali narzędzia do walki z chorobą – bardzo dobre narzędzia. Do tego jeszcze bardzo dobre zaplecze socjalne, bardzo dobra kuchnia, i często spotyka się ciekawych współpacjentów. Ja miałem to szczęście, że poznałem dla mnie cudownych ludzi, którzy pomimo komplikacji dalej są dla mnie tarczą trzeźwości.
Szkoda, że byłem na tyle – nie powiem może głupi, bo to nie o to chodzi, ale… – chory, że mało co zauważałem. Albo inaczej: mało co chciałem dostrzec.
Pobyt polecam, ale uczcie się ode mnie. Podejdźcie z problemem, z którym WY chcecie się zmierzyć, do ludzi, którzy znają ten problem profesjonalnie. Inaczej stracicie jeszcze z pół roku na degeneracji, jak ja, albo będzie ona trwać jeszcze dłużej i mocniej.
Zaufajcie mi.
Warto!
Krzysztof – pacjent „Tęczy”
Dodaj komentarz
Last Updated: 7 marca 2017 by admin2
Bez magicznych sztuczek
Byłem bardzo sceptycznie nastawiony do terapii. Może nie tyle, że terapia to tylko „SŁOWA SŁOWA SŁOWA” – ale że mam w życiu realne, konkretne, goniące mnie problemy. Jak teraz się zamknę w ośrodku, to będzie jeszcze gorzej jak wyjdę… Znacie te 1000 wymówek na minutę. Moja kochana rodzina (autentycznie kochająca, tak na nią teraz patrzę, rodzina) umówiła mnie na spotkanie. Zostałem.
I tutaj…
I tutaj nie będę mówił jak to zostałem wyleczony za pstryknięciem palca czy hipnozy, czy czegoś. Ale coś mi siadło w głowie. Bo przecież nie każdy pacjent jest tak samo schematyczny, jak sama choroba bywa schematyczna. Prowadzący umieli wydobyć odpowiednią podstawę do chęci zmiany siebie, dali narzędzia do walki z chorobą – bardzo dobre narzędzia. Do tego jeszcze bardzo dobre zaplecze socjalne, bardzo dobra kuchnia, i często spotyka się ciekawych współpacjentów. Ja miałem to szczęście, że poznałem dla mnie cudownych ludzi, którzy pomimo komplikacji dalej są dla mnie tarczą trzeźwości.
Szkoda, że byłem na tyle – nie powiem może głupi, bo to nie o to chodzi, ale… – chory, że mało co zauważałem. Albo inaczej: mało co chciałem dostrzec.
Pobyt polecam, ale uczcie się ode mnie. Podejdźcie z problemem, z którym WY chcecie się zmierzyć, do ludzi, którzy znają ten problem profesjonalnie. Inaczej stracicie jeszcze z pół roku na degeneracji, jak ja, albo będzie ona trwać jeszcze dłużej i mocniej.
Zaufajcie mi.
Warto!
Krzysztof – pacjent „Tęczy”
Category: Historie Prawdziwe Tags: historia, leczenie, psychoterapia, tęcza, terapia