Przyjęło się, że wspólne zasiadanie do stołu sprzyja budowaniu więzi rodzinnych. W teorii to niemal rytuał, podczas którego każdy ma swoje miejsce i możliwość podzielenia się wrażeniami. Szczególnie w naszej kulturze jedzenie towarzyszy przy każdej uroczystości – weselu, świętach, pogrzebie. I dobrze! To w końcu też relaks i przyjemność. Warto jednak zawracać uwagę na to, jaką atmosferę stwarza się wokół jedzenia. Przyglądając się rodzinom anorektyczek, można dostrzec pewną prawidłowość – początek choroby dziecka ma swoje źródło nie tylko w zaburzonych relacjach z rodzicami, lecz również specyficznym komunikatom dotyczącym jedzenia.
Przekazy rodzinne – miej świadomość, co mówisz
„Za mamusie i za tatusia”, „musisz zjeść wszystko”, „Dzieci w Afryce głodują a Ty marudzisz”, „jak zjesz będziesz mógł pobawić się z kolegami”, „pół dnia spędziłam w kuchni, a Ty nie chcesz jeść”. Z pozoru niewinne słowa kierowane do dziecka. Tylko z pozoru. W praktyce bowiem powodują one, że w świadomości dziecka rodzi się przekonanie, że „jedzenie” jest pomocne w manipulacji. Co więcej, urasta ono do bardzo ważnej kwestii, niemal podstawy stosunków rodzinnych. Dziecko uczy się, że od jego podejścia do posiłku zależy wiele rzeczy – czy będzie mógł się bawić, czy mama będzie w dobrym nastroju. Wokół jedzenia wytwarzają się konkretne emocje – frustracja, lęk a czasem nawet i gniew. Dziecko traci umiejętność podchodzenia do posiłku bez stresu. Jest to doskonałe pole do pojawienia się zaburzeń odżywiania. W rodzinach z problemem anoreksji zauważono, że kluczową kwestią w terapii jest zaprzestanie zwracania uwagi na aspekt związany z samym jedzeniem. Chodzi o to, by przerwać „zaklęty krąg” – skupiania się na roli jedzenia i podchodzeniu do niego emocjonalnie. Dziecko musi dostać jasny komunikat – nie damy się manipulować, nie będziemy emocjonować się twoim jedzeniem, skupiamy się na relacjach!
Przekazy rodzinne – miej świadomość, że można inaczej
Wśród wielu rodziców może się pojawić oburzenie – przecież dzieci muszą jeść! To oczywiście prawda. Prawdą jest też to, że przymus jedzenia, który nieraz można śmiało nazwać „terrorem”, do niczego dobrego nie prowadzi. Chcąc wychować „niejadka” najlepiej mówić mu właśnie, że ma „zjeść wszystko i nic nie może zostać na talerzu”. A jak nie zje, to, co się takiego stanie? Odpowiedź jest prosta – nic! Zupełnie nic. Co więcej – zje następnym razem. Może to być uciążliwe dla rodzica, ale w dłuższej perspektywie, prowadzi tylko do samych pozytywnych zachowań. Dziecko uczy się, że jedzenie nie jest powiązane z przymusem. Nie ma ochoty – to nie je aż do następnego posiłku. Oczywiście taka postawa wymaga od rodzica cierpliwości. Może nawet wewnętrznej walki, szczególnie w sytuacji, kiedy sam, jako dziecko był do jedzenia przymuszany i postrzega to, jako coś naturalnego.
Sami nie lubimy być emocjonalnie szantażowani ani zmuszani – dziecko również.
Zaburzenie odżywiania –początki
Dodaj komentarz
Last Updated: 8 lipca 2017 by admin2
Zaburzenie odżywiania –początki
Przyjęło się, że wspólne zasiadanie do stołu sprzyja budowaniu więzi rodzinnych. W teorii to niemal rytuał, podczas którego każdy ma swoje miejsce i możliwość podzielenia się wrażeniami. Szczególnie w naszej kulturze jedzenie towarzyszy przy każdej uroczystości – weselu, świętach, pogrzebie. I dobrze! To w końcu też relaks i przyjemność. Warto jednak zawracać uwagę na to, jaką atmosferę stwarza się wokół jedzenia. Przyglądając się rodzinom anorektyczek, można dostrzec pewną prawidłowość – początek choroby dziecka ma swoje źródło nie tylko w zaburzonych relacjach z rodzicami, lecz również specyficznym komunikatom dotyczącym jedzenia.
Przekazy rodzinne – miej świadomość, co mówisz
„Za mamusie i za tatusia”, „musisz zjeść wszystko”, „Dzieci w Afryce głodują a Ty marudzisz”, „jak zjesz będziesz mógł pobawić się z kolegami”, „pół dnia spędziłam w kuchni, a Ty nie chcesz jeść”. Z pozoru niewinne słowa kierowane do dziecka. Tylko z pozoru. W praktyce bowiem powodują one, że w świadomości dziecka rodzi się przekonanie, że „jedzenie” jest pomocne w manipulacji. Co więcej, urasta ono do bardzo ważnej kwestii, niemal podstawy stosunków rodzinnych. Dziecko uczy się, że od jego podejścia do posiłku zależy wiele rzeczy – czy będzie mógł się bawić, czy mama będzie w dobrym nastroju. Wokół jedzenia wytwarzają się konkretne emocje – frustracja, lęk a czasem nawet i gniew. Dziecko traci umiejętność podchodzenia do posiłku bez stresu. Jest to doskonałe pole do pojawienia się zaburzeń odżywiania. W rodzinach z problemem anoreksji zauważono, że kluczową kwestią w terapii jest zaprzestanie zwracania uwagi na aspekt związany z samym jedzeniem. Chodzi o to, by przerwać „zaklęty krąg” – skupiania się na roli jedzenia i podchodzeniu do niego emocjonalnie. Dziecko musi dostać jasny komunikat – nie damy się manipulować, nie będziemy emocjonować się twoim jedzeniem, skupiamy się na relacjach!
Przekazy rodzinne – miej świadomość, że można inaczej
Wśród wielu rodziców może się pojawić oburzenie – przecież dzieci muszą jeść! To oczywiście prawda. Prawdą jest też to, że przymus jedzenia, który nieraz można śmiało nazwać „terrorem”, do niczego dobrego nie prowadzi. Chcąc wychować „niejadka” najlepiej mówić mu właśnie, że ma „zjeść wszystko i nic nie może zostać na talerzu”. A jak nie zje, to, co się takiego stanie? Odpowiedź jest prosta – nic! Zupełnie nic. Co więcej – zje następnym razem. Może to być uciążliwe dla rodzica, ale w dłuższej perspektywie, prowadzi tylko do samych pozytywnych zachowań. Dziecko uczy się, że jedzenie nie jest powiązane z przymusem. Nie ma ochoty – to nie je aż do następnego posiłku. Oczywiście taka postawa wymaga od rodzica cierpliwości. Może nawet wewnętrznej walki, szczególnie w sytuacji, kiedy sam, jako dziecko był do jedzenia przymuszany i postrzega to, jako coś naturalnego.
Sami nie lubimy być emocjonalnie szantażowani ani zmuszani – dziecko również.
Category: Oczami psychoterapeutów