Do centrum „Tęcza” nie trafiłam z własnej woli, ale pod presją koleżanek z pracy. To one obawiały się, że stracę stanowisko. Tkwił we mnie z jednej strony opór przed terapią i niewiara w jej powodzenie, a z drugiej – chęć zmiany mojego dotychczasowego życia i zaprzestania picia.
Początkowo podchodziłam do leczenia z rezerwą. Nasuwały się pytania: czy się uda? Czy terapia nie pójdzie na marne? Przecież już tyle razy próbowałam nie pić i nic z tego nie wychodziło.
Jednak w miarę trwania terapii w „Tęczy” umacniała się we mnie wiara, że dam radę. A wszystko to dzięki profesjonalnie prowadzonym zajęciom, zaangażowaniu terapeutów, atmosferze, która panowała na co dzień. Dowiadywałam się wszystkiego o moim uzależnieniu – poznawałam wroga. Nie ukrywam, że nie było lekko – pojawiały się także łzy, kiedy dotykało mnie coś boleśnie. Ale powoli zaczęłam się wyłaniać z oparów mgły alkoholowej i dostrzegać wyraziste kontury wokół mnie. To naprawdę cieszy.
Wiem, że przede mną jeszcze wiele pracy na drodze trzeźwienia. Ale jedno wiem na pewno – bardzo dobrym początkiem tej drogi była „Tęcza”. Za to serdecznie dziękuję wszystkim jej pracownikom!
Jagoda – pacjentka „Tęczy”
Dodaj komentarz
Last Updated: 7 marca 2017 by admin2
Poznawanie wroga
Do centrum „Tęcza” nie trafiłam z własnej woli, ale pod presją koleżanek z pracy. To one obawiały się, że stracę stanowisko. Tkwił we mnie z jednej strony opór przed terapią i niewiara w jej powodzenie, a z drugiej – chęć zmiany mojego dotychczasowego życia i zaprzestania picia.
Początkowo podchodziłam do leczenia z rezerwą. Nasuwały się pytania: czy się uda? Czy terapia nie pójdzie na marne? Przecież już tyle razy próbowałam nie pić i nic z tego nie wychodziło.
Jednak w miarę trwania terapii w „Tęczy” umacniała się we mnie wiara, że dam radę. A wszystko to dzięki profesjonalnie prowadzonym zajęciom, zaangażowaniu terapeutów, atmosferze, która panowała na co dzień. Dowiadywałam się wszystkiego o moim uzależnieniu – poznawałam wroga. Nie ukrywam, że nie było lekko – pojawiały się także łzy, kiedy dotykało mnie coś boleśnie. Ale powoli zaczęłam się wyłaniać z oparów mgły alkoholowej i dostrzegać wyraziste kontury wokół mnie. To naprawdę cieszy.
Wiem, że przede mną jeszcze wiele pracy na drodze trzeźwienia. Ale jedno wiem na pewno – bardzo dobrym początkiem tej drogi była „Tęcza”. Za to serdecznie dziękuję wszystkim jej pracownikom!
Jagoda – pacjentka „Tęczy”
Category: Historie Prawdziwe Tags: alkoholizm, choroba, historia, nałóg, zwierzenia